Domek w którym miałam mieszkać z Nasimą,wyglądał jak "Chatka Puchatka".W środku było przytulnie i ciepło,ale widać było że nikt tu nie był od dawna.Rozpakowałam się z Nasimą,i usiadłam do drewnianego stolika.
-Chcesz coś pić ? - zapytała Nasima.
-Herbatę jak masz...
-Dobrze.
-Umiesz grać w karty ? - zapytałam.
-Umiem.
-Zagramy ?
-Nie mam czasu,przykro mi Clary.
-To co ja mam tu robić ?
-Nie wiem...pograj sobie na komórce lub coś w tym stylu.
-Kiedy ja nic takiego nie wzięłam,byłam przejęta tą całą "aferą".
-Dobrze...bądź już ciszej,możesz mi pomóc.
-W czym ?
-Tajnej misji...hehehe żart ! Nie musisz ze mną iść do moich rodziców.Tylko żadnych głupich tekstów i wygłupów !
-Okej,okej.
>Tym czasem w domu Clary<
-George ! Clary uciekła... - krzyknęła wściekła Van.
-Jak to ?!?! może ktoś ją porwał...
-Nie rób mi większego stresu !!!
-Mówię to co mogło się stać !
-Zadzwonię do niej,cicho !
Mama Clary wystukała numer i zadzwoniła.Na szczęście Clary odebrała.
-Halo mamo ?
-Clary !! gdzie jesteś ?!?!?!
-Mamo...niestety ci nie powiem,zdradzę tylko że wrócę...nie martw się,nikt mnie nie porwał ani nic,jestem bezpieczna.Tylko mnie nie szukaj !
-Chyba sobie żartujesz księżniczko...czego jeszcze ?!?!?!
-Nieczego.Cześć !
Rozmowa zakończona.
-I co ? - zapytał George.
-Twierdzi że jest bezpieczna i nie chce żebyśmy jej szukali.
-A wróci ?
-No powiedziała że tak ale ja jej nie wierze.
-To co zdzwonić na policję ?
-Nie...dobra niech jej będzie.Jak nie wróci do tygodnia,zadzwonimy.
-Okej.
>W drodze,do rodziców Nasimy<
-A jak on się o tym dowiedział że mi powiedziałaś o was ? - zapytałam.
-No wiesz...on jest czarownikiem...czyta w myślach.
-Aha...jak ten "Edward Cullen" hehehe.
-No,coś takiego.
-Aha...
-Okej a teraz ani słowa ! wchodzimy ...
-No dobrze...
Dom był obrośnięty kwiatami,bluszczem oraz drzewami.Dom był kanciasty i zlatywała z niego farba.Nad drzwiami wejściowymi znajdowała się deseczka z napisem "Pan i Pani Huardes".Weszliśmy do środka,nagle jakiś mężczyzna stanął przed nami i powiedział :
-To ona ?
-Tak - odpowiedziała Nasima.
-Aha,no to idźcie do pokoju,potem was zawołam.
-Okej Luie...
Mężczyzna o imieniu Luie odszedł w długi korytarz.
-Kto to był ?
-Służący moich rodziców.
-Aha...a po co tu jesteśmy ?
-Mój tata chciał mnie widzieć.
-Aha...
Luie znowu przyszedł.
-Już...macie iść tam razem.
-Razem ? - zapytałam.
-Cicho bądź ! - krzyknęła Nasima - Jak razem to razem !
-Okej,już nic nie mówię.
>Weszliśmy do ciemnego w środku pokoju,siedział tam Pan Huardes<
-Co wyście narobiły !?!?!?! - krzyknął.
-Tato...ja...nie chciałam - odparła Nasima.
-A ty ?!?! po co ją goniłaś - zapytał.
-Panie Huardes...ja nigdy nie wierzyłam w magie ! a to był sen - odpowiedziałam.
-Co ?!?!?!?!?! nie-wierzysz-w-magie ?!?!?!?! - krzyknął.
-Co ty robisz najlepszego Clary...mówiłam ci że...nie ważne - załamała się Nasima.
-Nie nie wierze ! - odparłam.
-No to masz przerąbane... - odpowiedział ojciec Nasimy.
>Do pokoju weszła pani Huardes<
-Co tak krzyczycie ?!?!?! - powiedziała - może coś do picia wam podać ?
-Nie - odparli wszyscy.
-No to nie !
Nagle nastał mrok....do pokoju wszedł "on".Był ubrany w długi czarny frak z kapturem.
-Czego się tak wydzieracie beze mnie ? - powiedział.
-Eee...ja przepraszam największą wysokość,nie chciałem,ja naprawdę nie chciałem - powiedział ojciec Nasimy.
-Tak...a więc...przed chwilą słyszałem że ta dziewczyna nie wierzy w magie...prawda ?
-Tak,nie wierze - odparłam zdecydowanie.
-Aha...no to trzeba się ciebie pozbyć...zrobi to mój syn...!
-Hahahaha...mówiłam ci Clary...lepiej z nami nie zadzierać - odparła szeptem Nasima.
-A co jak cię ja pokonam...? - zapytałam.
Zapadła cisza.
-Twój wybór - odparł.
-Dobrze,chce to zrobić.
-Clary ! nie rób tego ! - krzyknęła Nasima.
-Cicho bądź Nasima ! - krzyknął Pan Huardes.
-----------------------------
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz